Administrtor
Ten rok wyj±tkowo obficie obrodzi³ w dobre i bardzo dobre slashery. Darksiders, Bayonetta, Dante’s Inferno i w koñcu God of War III sprawi³y mnóstwo frajdy fanom masakrowania demonów i ich popleczników, ale faktem jest, ¿e wszystkie te gry pojawi³y siê w pierwszych miesi±cach roku. Brakowa³o kropki nad i, tytu³u który podsumuje osi±gniêcia gatunku. Co prawda wkrótce czeka nas jeszcze premiera Star Wars: The Force Unleashed II, ale wydaje mi siê, ¿e ju¿ dzisiaj mo¿na wyra¼nie wskazaæ kandydata na najlepszy slasher. Panie i Panowie – oto Castlevania: Lords of Shadow.
Mam wra¿enie, ¿e saga rodu Belmontów, sk³adaj±ca siê obecnie z kilkunastu tytu³ów, nigdy nie cieszy³a siê w Polsce szczególn± popularno¶ci±. Byæ mo¿e z racji tego, ¿e Castlevania wydawana by³a prawie wy³±cznie na przeró¿ne konsole, a te wci±¿ nijak nie mog± mierzyæ siê pod wzglêdem obecno¶ci w domach graczy z pecetami. St±d te¿ i stosunkowo ma³y tzw. „hype” na kolejne tytu³y z serii, które – notabene – poza wyj±tkiem potwierdzaj±cym regu³ê do tej pory by³y zwyczajnymi dwuwymiarowymi platformówkami. Ów wyj±tek, zrealizowany w technologii 3D na PlayStation 2, okaza³ siê na tyle s³aby na tle pozosta³ych tytu³ów, ¿e nawet niespecjalnie jest o czym wspominaæ.
Konami najwyra¼niej postanowi³o jednak nie zra¿aæ siê t± wpadk± i po raz kolejny zaatakowaæ rynek w pe³ni trójwymiarowym produktem, który na dodatek staje w szranki z bardzo powa¿n± konkurencj±, z przygodami Kratosa na czele. Bior±c przy tym pod uwagê, ¿e deweloperem Lords of Shadow jest firma, która trzy lata temu stworzy³a bardzo krytycznie przyjête Clive Barker’s Jericho, to decyzja taka wydaje siê byæ ju¿ zupe³nym szaleñstwem. Rzeczywisto¶æ lubi jednak p³ataæ przeró¿ne figle i tym razem, byæ mo¿e dziêki pomocnej d³oni samego Hideo Kojimy, nowa Castlevania nie tylko wychodzi z tego starcia obronn± rêk±, ale wrêcz nokautuje konkurencjê. Nie w ka¿dym aspekcie, ale generalnie ju¿ sam ten fakt wart jest odnotowania.
G³ównym bohaterem gry jest Gabriel Belmont. Cz³onek Zakonu ¦wiat³a, nieprzejednany wróg wszelkiego z³a. Jednocze¶nie bohater tragiczny, co w slasherach powoli staje siê norm±. Dwa dni przed rozpoczêciem akcji gry ¿ona Gabriela zostaje zabita przez potwory. Ten wyrusza wiêc w samobójczej niemal misji zlikwidowaæ troje przywódców panosz±cego siê po ¶wiecie z³a, tytu³owych W³adców Cienia. Ka¿dy z nich bowiem posiada fragment tajemniczej maski, pozwalaj±cej przywróciæ spokój w nawiedzanych przez monstra krainach.
Tak, oczywi¶cie z grubsza, prezentuje siê fabu³a Castlevanii. Nie jest ona przesadnie skomplikowana i w zasadzie mo¿na by j± z powodzeniem zamkn±æ w jednym krótkim zdaniu, mówi±cym o parciu przed siebie i wybijaniu napotykanych pokrak, gdyby nie jedna rzecz. Otó¿ – czy to dziêki ¶wietnemu dubbingowi (jednej z postaci, bêd±cej jednocze¶nie narratorem, g³osu u¿yczy³ znany z roli kapitana Jean Luca Picarda Patrick Steward), czy te¿ oszczêdnym w formie, ale perfekcyjnie zrealizowanym na silniku gry cut-scenkom przewijaj±ce siê przez historiê postacie zaczynaj± w naszej wyobra¼ni ¿yæ w³asnym ¿yciem. Stra¿nik Jeziora Pan, komunikuj±ca siê jedynie za pomoc± telepatii Claudia, spotkana w trakcie eksploracji wielkiego zamczyska dziewczynka-wampir czy w koñcu sam Gabriel naprawdê zapadaj± w pamiêæ. Kreacja wystêpuj±cych w grze bohaterów to bardzo du¿y atut Lords od Shadow.
Offline